a nie jakiś lalusiowaty Efron, Bloom czy Bill z Tokio Hotel. Dla mnie on, Clive Owen oraz Til Schweiger to kanony męskiej urody.
i mel gibson też
Gibson mi się nie podobał nigdy. Oczka zawsze miał jak taki biedny piesek albo jak maskotka. Ja wolę bardziej "skur*ysyńskie" oczy ;)