Bardzo fajne zakończenia. Oba.
Ale w tym pierwszym musiałoby się Sheltonowi udać rozpieprzyć ratusz ( żeby uwiarygodnić desperacki czyn prokuratora w postaci zamordowania aresztanta ), a odkrycie podkopu winno nastąpić dopiero po egzekucji bohatera ( w domyśle: że już by go mieli rozbrojonego; że nie było potrzebne uciekanie się do zbrodni ).

3. Główny bohater zapowiada rozwalenie ratusza, jeśli nie zostaną spełnione jego apele o zmianę "prawa". W tym momencie prokurator i spółka podejmują decyzję o jego likwidacji. Pechowo dla nich, zabicie aresztanta uruchamia "zegar" ( bohater przewidział, że tej próby legalizmu prokurator nie wytrzyma ). Antagoniści próbują jeszcze zapobiec masakrze, ale jest za późno - zdążą tylko wbiec do budynku, który wali im się na głowę, grzebiąc również setki, może tysiące osób.
Morał - trzeba było jednak trzymać się litery "prawa". Rzekome niewinne pójście na skróty, sugerowane również przez panią burmistrz, skończyło się w konsekwencji masową tragedią. A ci, którzy zamiast poprawić "prawo", buńczucznie stali na stanowisku, że nie ulegną przed "szantażem", poszli na cmentarz pierwsi - podwójnie na swoje życzenie.

4. Okazało się, że Clyde kupował od Jurija Owsinka wzbogacany uran, z którego udało mu się zrobić bombę atomową wielkości plecaka podróżniczego. Bombę przetransportował pod Biały Dom, by następnie ze swojej celi za pośrednictwem prokuratora zażądać zmiany systemu od samego ówczesnego prezydenta Mubaracka Nobamy. Prezydent z zachowania okazał się podobny do pani major, twierdząc że nie będzie mu byle oprych terroryzował okolicy. Clyde za aprobatą Nicka wykonuje połączenie, a widz dostaje ładną animację Białego Domu wyparowującego wraz z atomowym grzybkiem.