Tam się zabijają w imię "szmaty na głowie", a u nas w imię szmaty na maszcie. A poza tym wystarczy, ze w gronie 1000 osób chcących żyć spokojnie znajdzie się kilku z karabinami i szlag trafi spokojne życie.

Racja, dobre - szmata na maszcie.
U nas jak na 1000 znajdzie się choć jeden z karabinem, to go zaraz do ciurmy zapakują.
Ale bardziej niebezpieczni jest innych paru na ten 1000: bez karabinów za to w garniturach.
Pyskują, pytlują, mądrzą się, kłamią, zmyślają, obiecują, robią piękne minki i . . . reszta jest udupiona.

U nas się zabijają, a tam każą dzieciom gwałcić ich matki na oczach męża, a potem sprzedają ich w seksualną niewolę... Chory świat. A usa jak zwykle zaprowadza "demokrację" tam, gdzie jest ropa, a tam, gdzie trzeba realnej pomocy nie ma nikogo, bo tam nie ma z tego interesu.

"A poza tym wystarczy, ze w gronie 1000 osób chcących żyć spokojnie znajdzie się kilku z karabinami i szlag trafi spokojne życie."

Złego człowieka z bronią, może powstrzymać tylko dobry człowiek z bronią.
To jest proste jak cep.

Człowiek z bronią jest ogólnie "zły" już przez samą konieczność zabijania. Czasem jest to zło konieczne ( np. samoobrona, walka w obronie ojczyzny...), ale zawsze zabijanie jest złem, zawsze niszczy człowieka. Wystarczy posłuchać weteranów wojennych, aby widzieć co z nich zostało.

Załamujesz mnie, idąc Twoim tokiem rozumowania to nie warto uczyć się sztuk walki, czy nawet samoobrony, bo komuś można krzywdę zrobić, guzka nabić, rączkę złamać :D nie ważne, że to może uratować życie, totalny idiotyczny tok rozumowania.

Broń doskonale służy do samoobrony, czy odstraszania, jak ma poradzić sobie kobieta ważąca 50-60 kg z trzema dorosłymi mężczyznami, Twoim tokiem rozumowania lepiej by było jakby została przez nich zgwałcona (bo na to ją właśnie skazujesz), niż żeby jednego choćby postrzeliła, a reszta uciekła.

Poza tym, co nie którzy kolekcjonują znaczki, monety innych może interesować broń i wcale nie musi oznaczyć, że to jest ten zły.

To Ty mnie załamujesz, brakiem zrozumienia tego co logicznie wyłożyłem powyżej. Nie mówię o nauce sztuki walki, czy konieczności walki w samoobronie. Mówię tylko, że sama konieczność walki już oznacza przegraną na gruncie ludzkim, duchowym. Czasami walka jest konieczna, jak wspomniałem, to prawda. Ale jest to zawsze ostateczność. Zabawne, że piszę ten post dzisiaj, w Międzynarodowy Dzień Pokoju. Widać ale tak miało być.

Chodzi o to, że jak byłem mały to w latach 90 też wierzyłem w te bajeczki co ty. Głównie ze względu na ...FILMY :D
Bo TYLKO NA FILMACH widziałem realne przykłady tego jak 'inteligencja' wygrywa z przemocą.
TYLKO NA FILMACH widziałem przykłady jak biedny, bity przez starszaków, mięśniaków, łepek w końcu się "odkrywa" tworząc skomplikowaną intrygę przyczynowo skutkową itd.

Ale jak dorosłem to przekonałem się, że w życiu CODZIENNYM, REALNYM nie znajduję dowodów na to, że inteligencją można pokonać siłę i przemoc !?
Czy to w skali lokalnej, podwórkowej, dzielnicowej, powiatowej..czy w skali światowej. Wszędzie WYGRYWAJĄ ci co "napi*ją" tych co ośmieszają się okazując słabość.
Mówię tu o bieżącej sytuacji UE kontra Putin. UE, jęczą, piszczą, zapalają świeczki, piitolą o tolerancji, miłosierdziu...a Putin napier*la i robi co chce. Ludzie giną bo tak chce PUTIN, a nie dlatego, że UE coś zrobiła, żeby nie ginęli.
Itd. itd.

Ale ja CZEKAM. Rozesłałem jakiś czas temu takie pytanie do wszystkich znajomych, nikt mi nie odpisał potwierdzająco. Więc może ty znasz jakieś przykłady.
Jakiś przykład gdzie PRZEMOC pokonujesz "NIEPRZEMOCĄ" ?

A jak będziesz miał problemy z KONKRETNYMI PRZYKŁADAMI Z ŻYCIA, to może podpowiedz co zrobić w takiej standardowej sytuacji:
- w przedszkolu jest dzieciak, który napitala inne dzieciaki. Nie tak, że aż do krwi czy siniaków, ale pokazuje im, że są śmieciami a on nimi rządzi i może nimi pomiatać przy użyciu siły
- rodzice tych bitych dzieci nie mogą sami opie*ić tego jednego bo pójdzie sprawa do sądu,
- pani przedszkolanka też nie może SKUTECZNIE opie*lić tego dzieciaka bo musi używać 'grzecznych metod', a dzieciak jest tak zryty, że grzeczne metody go śmieszą i jeszcze bardziej czuje, że jest silniejszy i może więcej
- gadanie do rodziców tego bachora nic nie daje bo są pier*nięci i jeszcze bronią swojego syneczka i straszą, sądem jeśli inni będą naskakiwać na ich dziecko i je strofować,

I co byś zrobił ?
Łepek jest za mały żeby iść na policję i skarżyć kogokolwiek (rodziców czy łepka) że bije innych.
Wszystko sprowadza się teraz do tego, że Pani przedszkolanka W KÓŁKO musi być czujna i reagować PO FAKCIE jak łepek kogoś pier*nie, biec, zanim zdąży pobić bardziej i szybko stawiać go do kąta.
ALE POTEM WYCHODZI I JEST TO SAMO.

I CO BYŚ ZROBIŁ ?
Co byś powiedział swojemu dziecku, które jest bite ? "Idź poskarż Pani?" To już nie działa i jest działaniem PO FAKCIE ! Nie daje długofalowego skutku !
Pani jest już zmęczona ciągłym skarżeniem i już w końcu odpowiada dzieciom "no już tyle nie skarż".

TO CO BYŚ POWIEDZIAŁ SWOJEMU DZIECKU ? Jaką gatkę o miłości mu zaserwujesz, żeby zadziałała na tego bachora gdy go zaczyna pchać, bić, itd. ?

TYLKO BŁAGAM NIE PIE*RZ MI o jakiś rzeczach typu "wychowanie w domu, ci rodzicie powinni wychować" TO JUŻ ZA PÓŹNO NA TAKĄ GATKĘ !!
Masz wymyślić coś BIEŻĄCEGO ! NA TERAZ! A nie snuć teorie co trzeba było zrobić KIEDYŚ żeby teraz było lepiej.

Można zmienić przedszkole! Albo wnieść sprawę do sądu, przeciw opiekunom przedszkolnym, którzy muszą gwarantować bezpieczeństwo podopiecznym. Zobaczyłbyś - problem rozwiązany gdybyś tylko wspomniał im o sądzie. Inaczej przedszkole zamieniłoby się w krwawą jatkę, gdzie każdy dzieciak biłby się z każdym. Na szczęście jest inaczej. I pamiętaj - "umiera się po obu stronach lufy karabinu".